Pierwsze spotkanie na żywo
Pracę kończę o godzinie 16 i pędzę do domu niczym kolarz w klasyku La Flèche Wallonne. Dzisiaj pierwsze spotkanie na żywo z Remkiem Siudzińskim. W trakcie tej rozmowy dużo się wyjaśni. Na pewno będę chciał porozmawiać o planach treningowych, założeniach a także formie współpracy. Do domu wpadam przed godziną 19tą zdyszany także zaczyna się robić duży zamęt. Pod nogami krzątają się dzieciaki i przygotowując się do rozmowy staram się jeszcze odpowiedzieć na milion pytań. W końcu następuję eksplozja jak na wulkanie Etna i proszę o chwilę spokoju, przymykam drzwi, aby się skoncentrować …….. i słyszę za drzwiami pytanie
– Mamo a co tata teraz będzie robił?
– Zamieram na chwilę jak kamień i czekam na odpowiedź – z dużym spokojem i bez emocji moja małżonka odpowiada
– Nic dzieci, tatuś tylko przekwita
– Upsssssss…… myślę sobie nie ma jak dobra motywacja
a tak na poważnie o 19 połączenie na Skype. W głośnikach słyszę głos, spokojny, stonowany bez zbędnych emocji, co mi od samego początku odpowiada, gdyż ja jestem zupełnym przeciwieństwem.
Wielka improwizacja
Nie zdążyłem przygotować listy pytań, więc improwizuje skacząc od tematu do tematu (po części stres). Od Remka emanuje profesjonalizm. Zauważyłem, że kątem oka zerka na kartkę także do rozmowy przygotowany jest perfekcyjnie. Jestem wręcz przekonany, że podobnie będzie przy naszej współpracy. Omawiamy moje wcześniejsze turystyczne wojaże, aby rozeznać moją obecną formę. Odpowiadam na proste pytania związane ze snem, jedzeniem a także najważniejszą kwestią związaną z czasem, jaki będę mógł poświęcić treningom.
Jeden cel to – BBT 2018
Wiem jedno, że cel to, BBT 2018. Nie jestem rozczarowany, ale wiem, że decyzje o współpracy z Remkiem trzeba było podjąć przynajmniej rok wcześniej. Niech to będzie przykład dla innych, że w przypadku pojęcia decyzji o realizacji jakiegoś marzenia, przedsięwzięcia, projektu nie tylko sportowego należy starać się wdrożyć je w życie od razu. Małymi krokami pchać się do przodu. Niestety życie jest ulotne i straconego czasu już nie odzyskamy. Ja niestety na tamten czas myślałem, że gdy zakupię sobie trenażer, pokręcę trochę kilometrów, przejadę kilka wypraw rowerowych to przewrócę świat kolarstwa szosowego do góry nogami. Niestety nic bardziej mylnego!
Najnowsze komentarze