Jak się troszkę pojeździ to i kontakty można sobie wyrobić wśród innych kolarzy. Chociaż słowo kontakty to trochę nie pasuje do tego środowiska. Przyjaźnie myślę, że jeszcze trochę za mocno powiedziane bo po pierwsze na przyjaźń trzeba sobie zapracować z jednej i drugiej strony. My poznaliśmy kilku fajnych kolegów w różnych regionach Polski. Białystok (Janek Doroszyński), Rzeszów (Piotr Latawiec) czy Żory (Marek Kret) i wiele, wiele innych osób. Myślę, że jakby zaszła taka potrzeba i bylibyśmy w okolicach to wypicie wspólnie kawy nie stanowiłoby problemu. Myślę nawet, że jeśli byłby problemy z noclegiem to i na to znalazłaby się rada. Tak to już jest i My tym samym jesteśmy w stanie odpowiedzieć. Jeśli ktoś z nich chciałby wystartować w przyszłorocznym Ultramaratonie Piękny Zachód to aklimatyzacja w Grodzisku byłaby wskazana.
Ja akurat pozwolę sobie napisać kilka zdań na temat przyszłorocznej edycji Tour de Silesia która wystartuje w maju 2018r. Zaciekawiła mnie ta impreza przy okazji rozmowy na grodziskim brevecie z Markiem Kretem. Marek to ciekawa osoba pod każdym względem. Chociaż mówił mi, że kolarsko jesteśmy na tym samym poziomie to jakoś nie chce mi się w to wierzyć. Pisze to z pewnym przekąsem i mam nadzieje, że się na mnie nie obrazi. Chłopak niższy ode mnie z sylwetką kolarza, wszystkie kwestie przygotowania w głowie poukładane no i lżejszy ode mnie o jakieś 7 kg to musi się to na dłuższych dystansach odbijać na wynikach. No ale dobra przyznam mu trochę rację i robię to z czystej sympatii do niego, że jesteśmy na tym samym poziomie.
Z drugiej strony cieszę się, że jesteśmy na tym samym poziomie bo jeśli dobrze jeździ się z osobą z którą dobrze się rozmawia to SUPER. Jak jest wiele tematów do przegadania to i czas lepiej biegnie. Ja do Marka napisałem odnośnie przyszłorocznej edycji właśnie Tour de Silesia. Od razu dostałem opcje na nocleg a nawet mi to w pierwszej chwili przez myśl nie przyszło. Po prostu chciałem abyśmy razem to przejechali.
Bardzo zaciekawiły mnie przede wszystkim te śląskie klimaty a raczej krajobrazy. Na Śląsku nigdy nie byłem poza przejazdem pociągiem i to w godzinach nocnych. Jakoś tak chciałbym zobaczyć te wszystkie szyby kopalniane, które wybijają się ponad powierzchnię ziemi. Te hałdy węgla leżące przy nich jeśli faktycznie one są i ten cały klimat. Może za dużo sobie wyobrażam a może są tam inne ciekawostki które z wielką przyjemnością zwiedzimy. Wyobrażam sobie górki, pagórki wspinanie się ponad korony drzew kręcąc na rowerze. No i pogoda! Mam nadzieję, że dopisze. Tajfuny, orkany, wichury, ulewy i inne nie będą nam przeszkadzać.
Brakuje nam trochę czasu i dlatego wystartujemy na dystansie 377 km aby właśnie znaleźć czas na te wszystkie ciekawostki. Czy będzie można osiągnąć tam dobry wynik? Ja już wiem, że nie bo przyjedziemy na ostatnią chwilę i pewnie będzie tyle kwestii do przegadania, że na starcie mogę być mega niewyspany. Wiem, że tak będzie po pierwsze pod względem kolarskim jak i zawodowym. Spotkają się ze sobą dwa zrzeszenia Banków Spółdzielczych także będzie porównywanie.
Markowi chciałbym podziękować za możliwość noclegu to raz no i za to, że też wystartuje więc nie będę się czuł samotnie. Tour de Silesia to tylko pewien etap przygotowań przed przyszłorocznym BBT 1008 ale to też impreza na której chcemy zaznaczyć swoją obecność. To jeden z czterech pięciu dystansów 400 km, które stanowić będą przyszłoroczne przygotowania do najważniejszych imprez długodystansowych w 2018r.
Zima to zawsze ciężko okres z dwóch ważnych powodów.
Po pierwsze nie można już jeździć na rowerze za dnia … to znaczy można ale z racji tego, że raczej za mroźnymi klimatami nie przepadam to już we wrześniu chowam się w domu jak niedźwiedź w swojej norze. Ciepełko, gruba kołderka i ten wiejący zimny wiatr… aż mi ciarki przechodzą po skórze jak o tym piszę. Praktycznie od dwóch miesięcy każdy dzień jest jak dzień świstaka czyli ciągle to samo – praca, dom i albo bieganie albo patelnia. To pomieszanie tych treningów poprzez bieganie a rower przynosi nawet efekty w postaci spadku mojej opony, bebecha … jakkolwiek to można nazwać. Zresztą jak teraz przeglądam zdjęcia z lata… końcówki lata to byłem spuchnięty jakby mnie osa użądliła, jakbym był na coś uczulony. Teraz jest już całkiem inaczej. Opona spadła a ja czuję się troszkę lepiej. Ale gonię jeszcze aby w ogóle pozbyć się tego brzucha i mieć z tym święty spokój. Cały cykl tygodniowy rozbity jest na bieganie i rower. W soboty zawsze robię sobie dwa treningi czyli rano bieganie a wieczorkiem rower i jakoś się wszystko kręci. Dla mnie ostatnie tygodnie są praktycznie takie same i z jednej strony to dobrze bo nie trzeba więc mocno się stresować a po drugie wiele spraw można zaplanować.
Po drugie dlaczego zima to taki ciężki dla mnie okres? Jak każdy tydzień jest taki sam to nie ma o czym pisać. To jak w działalności gospodarczej, która ma sezonowość i zawsze w pewnych okresach w firmie nic się nie dzieje poza sprzątaniem i zastanawianiem się i opracowywaniem strategii na nowy rok. Ja nad strategią też się zastanawiam ale tą przyjdzie mi szczegółowo przedstawić do końca roku. I tutaj powód jest jeden. Kończy mi się umowa o pracę i nie wiem co będzie ze mną dalej. Nie posiadam sponsorów którzy wsparliby mnie finansowo także od tego gdzie i na jakich dystansach wystartuję zależy tylko i wyłącznie od grubości portfela.
To wszystko jest kwestia przemyślenia, moich startów, organizacji Grodziskiego Maratonu i przede wszystkim przyszłości związanej z okresem po BBT 1008 w 2018r. W grę wchodzi również organizacja przyszłorocznej Wyprawy Roku 2018, naszej działalności i wielu innych czynników. Każdą z tych spraw szczegółowo omówię i pewnie napiszę jaki to będzie miało wpływ na przyszły sezon. Myślę, że duży ale najważniejsze w chwili obecnej jest to aby zdrowie dopisało.
Najnowsze komentarze