Myślę, że wiosna zawitała pełną gębą więc nie pozostaje nam nic innego jak tylko trenować i trenować a z tym niestety różnie bywa. Trochę mniej jednostek treningowych – rowerowych zamienionych na bieganie i forma dopisuje. Jak już przystało zawsze z przyjściem kalendarzowej wiosny zamieniam moją niebieską trenażerową oponę na zwykłą gumę i udaje się na wycieczki poza dom. Troszkę za mało jeżdżę ale myślę, że na pokonanie pierwszego w tym sezonie brevetu w zupełności wystarczy. No tak rozpoczynamy senon brevetowy startem w Pomiechówku 22 kwietnia o godzinie 8.00. To już nasz trzeci wypad do Pomiechówka a pierwszy w tym roku. Zapowiedzi sezonowe idą zgodnie z planem chociaż odpuściliśmy pierwszy start, który i tak stał pod znakiem zapytania a miał odbyć się poza granicami naszego landu. Zaczynamy w Pomiechówku na sali gimnastycznej. Super miejsce gdzie pozostaje dużo wspomnień. Pierwsza trasa która mnie czeka to 200 km. Trasa mi znana bo w zeszłym roku również pokonywałem ten sam odcinek. Czas 10 godzin i 4 minuty i ostatnie miejsce także teraz mam coś sobie do udowodnienia. Celuje w 8 godzin i 30 minut ale wszystko uzależnione jest od pogody. W zeszłym roku bardzo mocno wiało a na koniec załapałem się na odrobinę deszczu do tego stres, nerwy, pierwszy start i skończyło się jak się skończyło. W tym roku a dokładnie za 3 tygodnie jadę już z bagażem doświadczeń, kilkoma startami w kieszeni i nowym rowerem także może być tylko lepiej. W tym sezonie na pewno Pomiechówek odwiedzę 3 razy. Rozpoczęcie i zakończenie sezonu to standard a jeszcze w trakcie roku szykuję się na 400 km. To będzie sprawdzian przed dłuższymi startami jak Pierścień Tysiąca Jezior i Tour de Pomorze. Co jeszcze można porównać na plus do zeszłego roku to odpowiedni ubiór no i sprzęt który już posiadam. Na plecach nie będę miał plecaka tylko, bagażnik ze sakwą także będę czuł się dużo swobodniej i więcej miejsca będzie na gadżety na bagażniku. Brakuje mi tylko banku energii ale do startu pozostaje jeszcze trzy tygodnie także spokojnie.
Dużo nałożyłem sobie na głowę, kolejne projekty powodują, że jestem już zapakowany z czasem pod korek i ciężko mi się teraz ogarnąć. Z czegoś powinienem zrezygnować albo najlepiej już niczego innego na głowę sobie nie brać. Muszę to mocno przemyśleć bo zamiast zrealizować w 100% projekty zrobię kilka na 60% i wszystko spieprzę. Z jednej kwestii która wysysała ze mnie multum energii już zrezygnowałem (naczelnik). Nie było, nie jest warto ale o tym kiedy indziej. Reszta pozostaje pod ścisłym nadzorem i idę jak taran do przodu. Trochę martwią mnie treningi czy może za mało jeżdżę ale niestety z braku pieniędzy musiałem zrezygnować z pomocy Remka Siudzińskiego i taki jest tego efekt, że nie mam się teraz kogo poradzić, zapytać. O nowych ciekawych projektach będę pisał na bieżąco ale czas wrócić tylko i wyłącznie do rowerów.
Jakiś dzieciak zapytał mnie kiedyś czy marzenia się spełniają? Ano tak spełniają się jeśli jesteś konsekwentny i dążysz do celu powoli ale przede wszystkim uczciwie. Moja enklawa kolarstwa powstaje, postała już prawie na 100%. Działamy w niej ale jeszcze dostęp do niej jest trochę utrudniony. Brakuje wejścia z ulicy a i choinki tak mocno zarosły, że ciężko tutaj cokolwiek zobaczyć. Ale już za chwileczkę, już za momencik będzie można się tutaj dostać.
… dobra ale wrócę jeszcze do projektów. Powstaje nowy projekt – nie mój. Piękny Wschód, Pierścień Tysiąca Jezior, Tour de Pomorze no i Pięknych Zachód. Te cztery imprezy tworzyć będą Puchar Polski w Ultramaratonach Kolarskich. Jedna z tych imprez Pięknych Zachód prowadzić będzie przez moją „mieścinę” tak wynikało z mapy. To był moment, bez chwili zastanowienia i już pisałem do organizatorów, że możemy zorganizować punkt kontrolny w Grodzisku Wlkp. lub gdzieś pod Grodziskiem. Dlaczego napisałem? Powody była dwa: rowery to pasja a po drugie chciałem się stać częścią tej wielkie imprezy nawet jakbym miał tylko na trasie napoje podawać. Po prostu warto. Po kilku daniach dostałem telefon zwrotny z podziękowaniami za szybką reakcję i chęć pomocy no i że wezmą mnie pod uwagę przy ewentualnym tworzeniu mapy punktów.
… wracając jeszcze do dzieciaka i tych marzeń o które mnie pytał. Można zrobić co się chce i kiedy się chce i jak się chcę tylko no właśnie trzeba chcieć. Ten blog jest o tym, że trzeba chcieć, że jak trzeba będzie osiągnąć cel to da się to zrobić. Dla mnie BBT 1008 w 2018r. To impreza „spełnienie marzeń” nie taka zwykła. Myślę o niej dość intensywnie. Kila rzeczy związanych z tym wyścigiem jest już u mnie w domu ale kilka chciałbym aby było. Tak było z koszulką Komandora Wyścigu Pana Roberta Janika. Bardzo chciałem mieć ten trykot bo wiedziałem, że dotyczy BBT 1008 a po drugie jest jedyna w swoim rodzaju… Jak ja zdobyłem i jak odpowiedziałem temu dzieciakowi o marzeniach to już niebawem… aha a trykot widzicie na zdjęciu
Najnowsze komentarze