Niedziela nie była udanym dniem dla Rafała Majki, który miał kraksę w Liege-Bastogne-Liege. „Kwiatek”, który moim zdaniem mógł stanąć na podium w tym wyścigu ukończył go na 36 miejscu chodź nie da się ukryć, że to jego ucieczka przygotowała końcową akcję i dała wygraną innemu kolarzowi Team Sky. Nie mogę się porównywać do zawodowego peletonu, ale ja też w niedzielę się niczym nie wyróżniłem chodź początek tygodnia katastrofy nie zapowiadał. Na spokojnie „rozjechałem” się po Pomiechówku i z dużym utęsknieniem czekałem na piątkowy test. Niestety w pracy mam trochę więcej zadań niż zwykle a poręczenia zapłaty wadium nie dają mi spać, więc piątkowy test przełożyłem sobie na sobotę. Były tego wady i zalety. Zaletą był wypoczęty organizm. Byłem wyspany i nie musiałem testu wykonywać zaraz po pracy. Z drugiej strony na niedzielę zaplanowane mam zawsze najdłuższe treningi i warto było być przed nimi wypoczęty. Tak jak test wyszedł super, tak o niedzieli mógłbym już nie pisać. TRAGEDIA!
Z rana zaatakowała mnie bardzo ładna pogoda. Niebo było bezchmurne z lekko wiejącym wiatrem. W przeciągu 10 minut wstałem, ubrałem się i już byłem na rowerze. Pogoda była zdradliwa a bezchmurne niebo trochę mnie oszukało. Ruszyłem w moim ulubionym kierunku – Kąkolewo – Boruja Kościelna niestety jak na złość szybko naszły chmury a do tego pierwsze 20 km jechałem pod silnie wiejący wiatr, który dał mi ładnie w kość. Źle dobrałem ubiór. Od pasa w dół było ok. do tego sprawdziły się nowo zakupione ochraniacze. Gorzej było z górą i chodź komin chronił moje zatoki i uszy (dwa newralgiczne miejsca, w których często tworzy się u mnie stan zapalny) to było mi paskudnie zimno. Na powrocie było jednak z wiatrem i te prawie 45 km jechało mi się dobrze. Niedziela to też pustki na drodze a ja mijałem tylko biegaczy, rowerzystów i rolkarzy. Przed domem złapał mnie padający deszcz ze śniegiem, więc uciekłem do domu na trenażer, ale moje nogi nie chciały kręcić. Zero siły nic! Nie chce narzekać, bo od tego wynik nie przyjdzie, ale bolało mnie i boli mnie wszystko. Jak położyłem się około 13 w niedzielę to z przerwami wstałem i to z problemami w poniedziałek rano. Dawno tak słabo się nie czułem i nie wiem, co jest tego przyczyną. Przypuszczam, że łapie mnie jakaś choroba i muszę postarać się temu zapobiec, bo może się zdarzyć, że kolejny tydzień na przygotowania okaże się stracony.
Organizacyjnie „głowę” mam zaśmieconą wszystkim innym tylko nie kolarstwem i wypadałoby to zresetować lub ostatecznie wykąpać się w „czarcim zielu”. To chyba ostateczność i recepta na wszystko. Czas też wrócić do systematyczności sprzed Pomiechówka. Trochę osiadłem na laurach a woda sodowa uderzyła mi do głowy. Myślę, że wskazane będzie więcej i ciężej pracować a mniej gadać i wszystko powinno wrócić do normy. Jestem Randonneurs-em a to zobowiązuje!!!
Niestety stało się najgorsze. Pierwszy raz od prawie 3, 5 miesiąca opuściłem cały tygodniowy cykl treningowy. Nie da się ukryć, że to duża strata a tym bardziej, że do startu w Pomiechówku zostało 8tygodni i 6 dni! Z treningów wykluczyła mnie choroba. Ni to wirus ni to grypa, ale jak zawsze wszystko powiązało się z moimi zatokami i klops. Jak o samą pracę się nie martwię, bo nad wszystkim czuwam i mam kontrolę to brak treningów trochę mnie martwi. Będę miał do nadrobienia ten stracony tydzień, więc znając życie będę musiał z treningami trochę się cofnąć, aby znowu wejść w odpowiedni rytm, ale zobaczymy prorokiem nie jestem a o wszystkim zdecyduje Remek.
Mocno pracuje nad 4. Wyprawą Roku, która odbędzie się 25-30 maja 2016r. i przemierzać będziemy zachodnią część Polski a dokładnie przemierzmy szlak wzdłuż Odry i Nysy ze Świnoujścia do Liberca. To około 670 km, które w całości można pokonać ścieżką rowerową oczywiście po niemieckiej stronie granicy. Tak czy inaczej podobnie jak w zeszłym roku czeka nas wycieczka pociągiem do Świnoujścia i dalej już rowerami w stronę Czech. To może być fantastyczny wyjazd, na który wszystkich zapraszam. Wystarczy rower, namiot trochę grosza i chęci a my damy wam super towarzystwo i ekstra zabawę.
W pracy zawodowej same sukcesy tym bardziej, że wczoraj dowiedziałem się, że klient, dla którego przygotowuje projekt inwestycyjny jest cholernie zadowolony z powierzonych mi zadań. Co więcej od czerwca mamy ruszyć z kolejnym projektem, który podobnie jak ten pierwszy trochę potrwa, ale to już nie ma znaczenia. Gdyby to wszystko w ultrakolarstwie było takie proste jak w mojej pracy to dzisiaj byłbym najlepszym ultakolarzem. Mój psycholog z usług, którego korzystam zrobił mi test pomiaru osobowości cokolwiek to znaczy?!Podobno ludzie o moim typie charakteru są praktycznymi i zorganizowanymi tradycjonalistami. Często wysportowani. Nie interesują ich teorie czy kwestie abstrakcyjne, dopóki nie zobaczą ich praktycznego zastosowania. Posiadają sprecyzowaną wizję jak wszystko powinno wyglądać. Lojalni i pracowici. Lubią dowodzić. Wyjątkowo zdolni w organizacji i prowadzaniu działań. Dobrzy obywatele ceniący bezpieczeństwo i spokojne życie.
Najnowsze komentarze