W pogoni za ROWERowymi marzeniami

Kucharczak.pl

  • O nas
  • O projekcie
  • Home
  • Ultramaratony Rowerowe
  • Maratony rowerowe
  • Wyprawy rowerowe
  • Wyprawy piesze
  • Ultra Chojnik

Aktualności 126

Mazurska przygoda z brevetem w tle

7 lat temu Aktualnościbrevet, Mazurski brevet na 400 km, Piotr Latawiec, przygotowanie do Pierścienia Tysiąca Jezior, warto pisać tego bloga

Choroby psychiczne w tle…

Czerwcowy brevet na dystansie 400 km to miała być kolejna impreza z cyklu imprez brevetowych. W nogach powinienem mieć przejechane zarówno 200 km na rozpoczęcie sezonu jak i jednodniowy wyjazd nad morze a wszystko to w jednym jasno określonym celu – przygotowanie do Pierścienia Tysiąca Jezior. Teraz już wiem, że się udało (relacja pisana po zakończeniu Pierścienia) ale na tamten czas zesrany byłem po pas. To nie jest tak, że mi się nie chciało ale po prostu zmogła mnie choroba, która trzymała mnie przez półtora miesiąca i nawet na samym „mazurskim brevecie” nie chciała odpuścić. A może to miał być sprawdzian, a jeśli tak było to na pewno go nie wygrałem bo jak to Beata zawsze mi powtarza, że jestem hipochondrykiem i w choroby psychicznie łatwo się wkręcam. No dobra załatwiamy sobie urlop z pracy i jedziemy dzień wcześniej z noclegiem – ja na zacnej sali gimnastycznej w Pomiechówku a Beata u siostry w Warszawie na Białołęce – to tak zacnie brzmi chodź czy Białołęka to Warszawa? No dobra zostawmy te dylematy i skupmy się na brevecie. Podróż mija nam świetnie, bez żadnych dodatkowych atrakcji. Po drodze spotykamy Franciszka, stałego bywalca brevetowych wojaży i od ostatniej bramki można powiedzieć, że jedziemy już wspólnie. To tak naprawdę Franciszek ratuje mi skórę ale o tym później… Dojeżdżamy do Pomiechówka bez problemu, kucharczak.com to już jakaś marka i nie czujemy się skrępowani tak jak za pierwszym razem. Jedyne czym się martwię tego wieczoru to tym, że mega mocno kaszle i mega mocno chrapie i tak naprawdę nie wiem co gorszę ale udało się i noc przesypiam spokojnie. Rano szybkie przygotowania trochę rozmów i o 7.55 jestem gotowy do startu. Na starcie 37 śmiałków – część twarzy już się zna więc wiem miej więcej kto jak pojedzie. Ja wiem, że jadę swoje na spokojnie. Rano też zauważam, że zapomniałem bluzy z długim rękawem… no to mamy problem bo wiem też, że pojadę w nocy a same rękawki mogą nie wystarczyć. Tutaj właśnie z pomocą przychodzi mi Franciszek który na punkcie kontrolnym na 250 km zostawia mi jedną bluzę uf….

Start – Meta – Ruszamy ….

Start – i ruszamy i jak zawsze zanim ogarnę moją nawigację i wgram kursy to połowy stawki już nie widzę i nigdy już nie zobaczę a druga połowa właśnie mi odjeżdża. Tak więc od 15 km jadę już solo i dobrze bo na 100 -150 km zaczynam tak mocno kaszleć, że mam wrażenie że wypluje płuca. Mija ten stan po jakiś 50 km ale w głowie mam już poukładane różne hipochondryczne historie. Wcześniej na 30 km spotyka mnie ciekawa sytuacja. Dość szybkim tempem podjeżdża do mnie młody kolarz, dość wygadany i nawiązuje się dyskusja:

  • część, co tam – jak forma ? – pyta kolarz

  • a dobrze, jadę swoim tempem – odpowiadam energicznie (zawsze tak mówię aby uniknąć stwierdzenia – siadaj na koło – za słaby na to jestem i mógłbym w tym tempie nie dojechać 100 km)

  • utrzymuję dyskusję – a u Ciebie co tam? – przy okazji zapraszam też na grodziski brevet 🙂

  • chwila ciszy i słyszę od kolarza – ja Ciebie znam… cała Polska Ciebie zna…. – chciałbym zobaczyć wtedy konsternacje na swojej twarzy hehe… i dalej słyszę… to Ty jesteś od tego bloga… pisz więcej bo coś ostatnio się opierdalasz….

  • oczy otwieram z niedowierzania szeroko …. żegnamy się dobrym słowem a mi „papa” się jeszcze cieszy przez najbliższe 50 km… myślę, sobie może warto pisać tego bloga

 

Ja lecę dalej i już chyba wiem, że jestem ostatni a jednak z błędu wyprowadza mnie Piotr Bolek który dojeżdża samochodem technicznym i informuje mnie, że za mną jest jeszcze dwóch kolarzy. Myślę sobie – kurde ostatni ma zawsze zdjęcia na FB a za mną jeszcze dwie osoby….

Potem wiem, że za mną jechał Piotr Latawiec z którym ukończyłem ten brevet … ostatni, bo ten co był za nami już nie dojechał… w limicie czasu. Mazury przeleciały bardzo szybko a zamiast spędzić dłuższą chwilę gdzieś nad jeziorem ja spędziłem ją na stacji w Orzyszu… a czemu nie i lokalnersi opowiedzieli mi krótką historię poligonu i wojska. Żegnając się powiedziałem, że jeszcze tutaj wrócę tylko po głębszym przemyśleniu zastanawiałem się po co?

Na głównym punkcie kontrolnym, żywieniowym poznaje Piotra Latawca, doświadczonego ultrakolarza z którym kończę ten wyścig. Dobrze nam się razem jechało, tempo było odpowiednie a i kryzysy przyszło nam razem przejść gdzieś 20 km przed metą jak głowy nam opadały do spania. Miesiąc później na Pierścieniu już takich kryzysów nie miałem więc sam nie wiem z czego się one wtedy wzięły. Z Piotrem umówiliśmy się, że razem przejedziemy właśnie Pierścień, ale jak to się zakończyło to musicie poczekać do relacji właśnie z Pierścienia.

Złapałem wenę twórczą…

Mazurski brevet na 400 km ukończyłem ze słabym czasem 22:45 i przyjechałem ostatni. Do tych miejsc z tyłu stawki jestem już przyzwyczajony i wcale mi to nie przeszkadza. Nie zacząłem jeździć dla miejsc tylko dla pokonania własnych słabości a umiejętności te mogę wykorzystać w przyszłości w życiu prywatnym jak i osobistym.

Do domu wracamy już na spokojnie z nowymi doświadczeniami, z bólem tyłka i nóg ale opłacało się bo wszystko dobrze skończyło się miesiąc później.

40 lat minęło jak jeden dzień…

7 lat temu AktualnościBałtyk Bieszczady Tour 1008, imprezy długodystansowe, wyprawy rowerowe, życie zaczyna się po czterdziestce

Niebezpieczne zmiany

Niestety nastąpiła zmiana kodu i z „trójki” z przodu zrobiła się „czwórka”. Część osób mówi, że życie zaczyna się po czterdziestce a część, że po pięćdziesiątce i pewnie tyle jest opinii ile osób żyjących na świecie. Jedna z opinii wydała mi się dość ciekawa, że warto o niej kilka zdań napisać. Podobno przy czterdziestce to już jest koniec wspinania się na wzgórze i podobno już jest z górki. Na początku nie jest dość stromo, delikatny zjazd ale nabierający niebezpiecznego tempa. Podobno jak się lornetkę weźmie to i już kostuchę można się dopatrzeć na horyzoncie… uhhh aż strach pomyśleć a co dopiero popatrzeć. Ja chyba będę więcej brał garściami niż brałem tak sobie postanowiłem i zobaczymy co tego będzie. Pewne jest jedno, że od dwóch tygodni nie wsiadłem na rower i koniec laby się kończy. Powiedziałem sobie, że dwa tygodnie po Pierścieniu Tysiąca Jezior przerwa i na rower nie wsiadam co najwyżej nie niego patrzę. Myślałem sobie, że będzie czas na uzupełnienie braków na stronach internetowych ale nic bardziej mylnego – nie zrobiłem nic. Teraz wracam jakbym miał brać to coś garściami i piszę i już jest ok.

Impreza na bogato…

Ta zmiana kodu to też gruba imprezka, która się odbyła ale o której pisać nie będę chodź rozłożona była na dwa dni. Udała się, frekwencja dopisała i tak powinno być.

Piotr „Skrzypol”, Maciej „Zdysiu” i Marcin „Młody” dziękuję za prezent. Tak jakbyście czytali w moich myślach. Od roku mówiłem sobie, że taką mapę sobie kupię i będę te trasy zaznaczał a tutaj patrz taka o to niespodzianka.

Jasno określone i sprecyzowane cele to połowa sukcesu i tak jest tym razem:

  • na czarno – wszystkie wyprawy rowerowe – turystyczne które odbyły się do czasu powstania Grodziskiej Grupy Rowerowej kucharczak.com,
  • na czerwono – wszystkie imprezy długodystansowe – brevety, pierścienie itp.,
  • na niebiesko – wiadomo co może być na niebiesko! Jasno sprecyzowany cel czyli Bałtyk – Bieszczady Tour 1008, który pokonam w 2018r.

 

Każdego dnia od wczoraj spoglądam na niego i wizualizuje sobie jak go pokonam – na solo czy może open, szybko czy wolno, ze spaniem czy bez i tak dalej i tak dalej ….

Panowie tak czy inaczej jeszcze raz dzięki za mega prezent a jak się za jakiś czas znowu w Kusi spotkamy to na pewno ilości zaznaczeń na mapie przybędzie…

„Pięknych Zachód” – w błękicie nieba i promieniach słońca

7 lat temu AktualnościHenryk Huzar, Pięknych Zachód, Randonneurs Polska, Wacław Żurakowski

Wsparcie „Rady Starszych”

Gdy pierwszy raz usłyszeliśmy o Ultramaratonie kolarskim „Pięknych Zachód”, którego trasa przebiegać miała przez Grodzisk Wlkp. nie zważając na nic bez chwili zastanowienia napisaliśmy do organizatorów z zapytaniem czy możemy stać się częścią tej ciekawie zapowiadającej się imprezy. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać i już parę dni później spotykam się z Henrykiem Huzarem i Wacławem Żurakowskim na stacji benzynowej w Grodzisku Wlkp. gdzie miesiąc później stanie jeden z punktów kontrolnych maratonu Pięknych Zachód. Wtedy jeszcze nie wiedziałem (tekst pisze z dużym opóźnieniem), że zarówno Henryk jak i Wacław wspierać mnie będą głównie mentalnie na Pierścieniu Tysiąca Jezior, który ukończyłem nie bez problemów na początku lipca. Celem Grodziskiej Grupy Rowerowej kucharczak.com jest wspieranie wszelkich inicjatyw rowerowych a tym bardziej gdy są to inicjatywy długodystansowe. Naszym celem jest przyszłoroczny BBT 1008 więc nie da się ukryć, że „Pięknych Zachód” to taki przedsmak tego co może nas spotkać w przyszłym roku. Sama organizacja nie stanowi dla nas większego problemu, gdyż siłą rzeczy mamy doświadczenie po zeszłorocznym brevecie organizowanym wspólnie z Fundacją Randonneurs Polska. Podejmujemy decyzję aby punkt kontrolny był kameralny i przede wszystkim „bardzo szybki” ale ze wszelkimi wygodami. Kolarze mają wpadać na punkt, uzupełnić płyny, zjeść jakąś drożdżówkę, skorzystać z toalety, podbić karty kontrolne i dalej w trasę.

Pomysły prosto ze szkoły podstawowej

Wpadamy, też na pomysł aby wjazd fajnie oznaczyć tak więc wykorzystujemy doświadczenie zdobyte w szkole podstawowej i przygotowujemy dwie tablice informujące o skręcie na punkt kontrolny. Niestety jedną tracimy przez podmuchy samochodów ale ta największa i najważniejsza zostaje na miejscu. Na punkcie meldujmy się już o godzinie 10 nie wiedząc wtedy jeszcze, że pierwsi kolarze wpadną na punkt około godziny 13 tej. Znam dobrze trasę którą śmiałkowie mieli do pokonania i spoglądając na błękitne niebo i mocno wiejący wiatr wiedziałem, że nie będzie łatwo i pierwsze 200, 300 km będzie do pokonania mocno pod wiatr. Widać to było po twarzach kolarzy przyjeżdżających na punkt kontrolny no może za wyjątkiem Mateusza Ostapczuka, który wpadł na punkt kontrolny jak trąba powietrzna i tak szybko jak na niego wjechał tak szybko z niego wyjechał. To właśnie Matusz Ostapczuk został zwycięzcą tych zawodów z czasem 45:37:44!!!

Na punkt kontrolny przyjeżdża też Robert Janik główny szef BBT 1008, z którym w wolnych chwilach mam przyjemność porozmawiać o samym wyścigu i na tamten czas o Pierścieniu Tysiąca Jezior. Sam ostrzega mnie, że nie mam tego nie lekceważyć bo jest to trudny start z masą przewyższeń o czym przekonałem się na własnej skórze. W rytmie iście wyścigowym odprawiamy kolejnych kolarzy i tych którzy na punkt wpadają bez problemów oraz tych po których trzeba podjechać autem bo go po prostu przegapili (sam nie wiem dlaczego 🙂 balony rzucały się w oczy 🙂 ). Praktycznie punkt zamykamy około godziny 16 a do domu wracam bardziej zmęczony niż bym cały dzień siedział w pracy. Praktycznie przez cały okres pełna koncentracja tak aby wszystko było zrealizowane zgodnie z planem. W domu nie odpuszczamy i do późnych godziny wieczornych oglądamy na żywo relację na stronie internetowej tej imprezy. To samo dzieje się od godzin porannych. Pierwsza kawa, odpalony komputer i śledzimy losy wszystkich śmiałków. Wtedy też zauważmy niecodzienną sytuację w której to jeden z kolarzy jedzie w przeciwnym kierunku i jest na obwodnicy Grodziska. Szybka decyzja i już siedzę w samochodzie aby zlokalizować śmiałka i zapytać się co się stało. Ten jeden z uczestników zrezygnował i wracał do Świebodzina drogą którą przyjechał. Zapraszamy go na śniadanie, proponujemy prysznic oraz nieograniczony czas odpoczynku. Rozmawiamy przez godzinę głównie o rowerach i już skróconą trasą, z poczuciem, że zrobiliśmy coś dobrego odsyłamy śmiałka do Świebodzina. Dla nas kończy się przygoda z „Pięknym Zachodem” w roku 2017 a jaka będzie w 2018 to przyjdzie poczekać. Może znowu będziemy organizatorami punktu a może uczestnikami ale na te ważne decyzje przyjdzie poczekać do przyszłego roku.

Dla nas to bomba!

Dla mnie taka impreza to bomba! Będę ją wspierał jak tylko będę mógł gdyż jest to druga z imprez, która zarówno start i metę ma w zachodniej części Polski (pierwszy jest mój brevet). Myślę, że z biegiem czasu ma szanse na sukces organizacyjny oraz zainteresowanie większej ilości śmiałków chcących zmierzyć się z długim dystansem. Uważam, że każdej imprezie należy dać szansę a czy będzie ona dobra czy zła przyjdzie nam ocenić za parę lat.

Zespół kucharczak.com

Dlaczego wiem, że ukończę Pierścień Tysiąca Jezior?

8 lat temu AktualnościBałtyk Bieszczady Tour 1008, mekka ultrakolarstwa szosowego, Piękny Zachód, Półmaraton Słowaka, Robert Janik, Sport NBS Rakoniewice

Jak zawsze brak czasu…

Powinno być chronologicznie, po kolei, tak jak wszystko było realizowane ale kalendarz jest tak napięty, że ciężko złapać chwilę na napisanie dłuższego teksu. Tak naprawdę to powinienem zacząć od relacji z brevetu w Pomiechówku na dystansie 400 km, który miałem przyjemność przejechać 03 czerwca 2017r.. Tydzień później organizowaliśmy punkt kontrolny Ultramaratonu Kolarskiego „Piękny Zachód”. Spotkałem tam Roberta Janika organizatora, twórcę Ultramaratonu Kolskiego Bałtyk Bieszczady Tour 1008 a także wielu innych świetnych ultrakolarzy, których mogłem podpatrywać i wyciągać cenne doświadczenie. Potem Półmaraton Słowaka i start kilku osób z Teamu Sport NBS Rakoniewice. Z każdej z tych imprez wypada napisać kilka słów zarówno na moją stronkę jak i do lokalnej gazety, głównie po to aby promować ultrakolarstwo w regionie bo taki miał być cel powstania „mekki ultrakolarstwa szosowego” w Grodzisku Wlkp.

No właśnie nie będę pisał o tych imprezach, nie teraz. Dzisiaj odnosząc się do Ultramaratonu Kolarskiego „Pięknych Zachód” napiszę o celu powstania oficjalnej już siedziby (od soboty 10.06.2017r.) Grodziskiej Grupy Rowerowej kucharczak.com.

Stworzony do projektów…

Tworząc ten projekt zastrzegłem sobie, że będzie to miejsce gdzie będzie można porozmawiać o turystyce rowerowej, kolarstwie, przygodach rowerowych ale będę też udzielać pomocy rowerzystom przemierzającym przez Grodzisk Wlkp. Kiedy to miało się stać tego nie byłem w stanie określić. Może nigdy taka pomoc by nie nastąpiła a może będzie to się dziać w każdy weekend.

Nawiązując do „Pięknego Zachodu” wszystkich zawodników odprawiłem w najlepszy mi możliwy sposób i około godzinny 17tej byłem już w domu. Eh…. zmęczony byłem bardziej niż Ci kolarze ale to pewnie przez nerwy i stres aby wszystko się udało. Do końca dnia śledziłem jeszcze za pomocą portalu internetowego zmagania kolarzy. Poznałem ich osobiście więc tym lepiej mi się to robiło. Piątek to nie był długi dzień i o godzinie 22 spokojnie już chrapałem.

Następnego dnia, nie zacząłem dnia standardowo od kawy i przejrzenia lokalnych wiadomości tylko od odwiedzenia portalu internetowego aby sprawdzić jak radzą sobie uczestnicy „Pięknego Zachodu”. W tą sobotę, od rana pogoda nie była za ciekawa. Wiał silny wiatr, lekko kropiło i nie było zbyt ciepło. Ku mojemu zdziwieniu, widzę, że jeden z zawodników zawrócił i przemierza obwodnicę Grodziska… Nastała chwilowa konsternacja…. co się stało? Czy wszystko jest w porządku? Nie zastanawiając się ani chwili z zaspanymi oczami wsiadałem do samochodu i gnałem na obwodnicę Grodziska Wlkp. sprawdzić co się dzieje. W tym czasie Beata odwiedza lokalny sklep robiąc zakupy na wspólne śniadanie. Na obwodnicę dojeżdżam w ciągu 7 minut i mijam śmiałka który w dość szybkim tempie gna w przeciwną stronę. Auto zatrzymuje 150 m przed nim, wysiadam z samochodu i zatrzymuje kolarza. Krótki dialog bo jestem ubrany inaczej niż dzień wcześniej i ewidentnie kolarz mnie nie poznaje. Bez chwili zastanowienia zapraszam kolarza na śniadanie do domu, oferując możliwość skorzystania z prysznica i dłuższego odpoczynku.

Już w domu dowiaduję się, że to pięciokrotny uczestnik Bałtyk Bieszczady Tour 1008 i zawodnik który w zeszłym roku przejechał limitowaną edycję BBT 2016. Po prostu złapał go kryzys do tego stopnia, że z tym bagażem doświadczeń który posiadał musiał się wycofać. Dyskutowaliśmy o kolarstwie przy kawie jeszcze przez 30 minut a następnie pożegnaliśmy się wskazując trasę do celu krótszą o 70km.

Czy warto mieć w dupie?

Morał tej całej historii. Mogłem mieć to kompletnie w dupie. Przemyć buzie, umyć zęby, może wskoczyć jeszcze na chwilę do łóżka opowiadając wszystkim jaki jestem kozak bo zorganizowałem punkt kontrolny. Mogłem udać, że niczego nie widzę, że to błąd systemu, że pewnie coś z nadajnikami się popierdoliło. Nie, nie, nie ale to nie ja! Nie byłbym sobą. W lustro nie mógłbym spojrzeć gdybym nie pojechał i nie sprawdził co jest kurde grane.

Dlaczego wiem, że ukończę Pierścień Tysiąca Jezior? Właśnie dlatego, że pojechałem i sprawdziłem, dlatego, że nie byłem na to wszystko obojętny. Bo wiem, że bez względu na wszystko dobro wraca a mi bilans tej całej historii wróci właśnie na Mazurach.

To właśnie jest cel powstania siedziby Grodziskiej Grupy Rowerowej kucharczak.com, że każdy śmiałek rowerowy który znajdzie się w potrzebie a będzie w okolicy będzie mógł zawsze liczyć na naszą pomoc.

Strona 14 z 32« Pierwsza«...1213141516...2030...»Ostatnia »
SPONSOR GENERALNY Cannondale
WSPÓŁPRACA Producent drzwi stalowych LOFT
drzwi stalowe
Mornel
Najpopularniejsze
Zegniesz nie złamiesz czy złamiesz nie zegniesz o to jest pytanie?
8 lat temu
880 odwiedzin
„Podróżowanie uczy skromności. Widzisz, jak niewiele miejsca zajmujesz w świecie” Gustave Flaubert
4 lat temu
864 odwiedzin
Łańcuchy i kłódki zamontowane na drzwi od lodówki…
9 lat temu
764 odwiedzin
Najnowsze wpisy
„Zawsze wydaje się, że coś jest niemożliwe, dopóki nie zostanie to zrobione.” Nelson Mandela
Rok temu
„Motywacja jest tym, co pozwala Ci zacząć. Nawyk jest tym, co pozwala wytrwać.” Jim Ryun
3 lat temu
Najnowsze komentarze
    Archiwa
    Kim jestem
    Mamy przyjemność, jako pewnie jedni z wielu posiadać pasje. Pasje, które dają nam energię do działania. Są one dla nas niczym tlen dla organizmu, bez którego nie byłoby życia. I chodź te pasje to dwa różne bieguny, bo jak można porównać bankowość i ekonomię z turystyką rowerową, to nam osobiście udało się je synchronizować. więcej ...
    Cel

    Naszą pasją stały się ultramaratony szosowe a rower stał się naszym hobby, lekarstwem na wszystko, co dzieje się do około i wierzymy w to bardzo, że w przyszłości stanie się dla nas sposobem na życie. Wdrożyliśmy plan mający na celu realizację wspólnie tego przedsięwzięcia. Nasz blog ma na celu opisywanie naszych codziennych zmagań, treningów, wyjazdów, które doprowadzą do finalizacji projektu i wspólnego ukończenia tego ultra trudnego przedsięwzięcia.

    Zostań sponsorem projektu

    Chciałbym zaproponować Państwu współudział w tworzeniu naszego projektu rowerowego poprzez umieszczenie reklamy (logotypu) Państwa Firmy na następujących nośnikach – zobacz szczegóły

    maj 2025
    P W Ś C P S N
     1234
    567891011
    12131415161718
    19202122232425
    262728293031  
    « kwi    
    2015 © Kucharczak.pl
    Facebook