Już na mecie widziałem, że łydka trochę była większa niż normalnie. Wyglądała trochę jak taka średniej wielkości cukinia. Pewnie można było ją oskubać, obrać i heja do przodu, ale nie tym razem. Tak wiem uczulony jestem na takie rzeczy, taki hipochondryk, … ale ta noga nie wyglądała ciekawie. Teraz już jest ok. no, bo pierwszy raz poszedłem na masaż, taki z prawdziwego zdarzenia. Fizjoterapeuta a raczej fizjoterapeutka się za mnie chwyciła i pociskała tam gdzie jest to wymagane i na teraz jest wszystko ok. Te półtorej godziny to była jedna z przyjemniejszych rzeczy, jaka mnie spotkała aczkolwiek były momenty gdzie trochę bolało. Tak wiem, nie był to jak okres czy poród u kobiety, ale bolało. W zaleceniach dostałem też do przygotowania kilka ćwiczeń rozciągających zarówno na nogi, kręgosłup jak i grzbiet… na razie nie ćwiczę!
W myślach gdzieś mi chodziło, aby na ten Pierścień nie jechać. Z jednej strony mi się nie chciało, bo muszę tam jechać sam a znając życie jak pojadę sam to będą ekscesy eh… wypluć te słowa będzie dobrze. Do końca szukałem czy to kierowcę na drogę powrotną czy też kompana do wspólnej jazdy, ale jeden nie mógł, drugiego żona nie puściła a trzeciego rower cały czas wisi na haku… życie.
Podejmuję decyzję, że jadę i jakoś dam sobie radę. Chociaż tydzień nie wsiadam na rower to w weekend zrobię sobie jakieś 50 km tak dla zwykłego rozruchu. Też do przeczyszczenia pójdzie moja dziewczyna, bo po zakropionym deszczem Pięknym Zachodzie nie wygląda zbyt medialnie. Tutaj nasmaruje tam podkręcę a gdzie indziej przeczyszczę i będzie wszystko ok.
Moje postanowienie to spakuję się zawczasu, bo jak zawszę robię to na ostatnią chwilę i wychodzą z tego same problemu. Z niecierpliwością czekam też na nowe trykoty. Czy uda się je uszyć, doszyć, stworzyć czy też przygotować jakoś to na tą chwilę mało ważne. Po prosty chciałbym, aby były. Są klawe do kwadratu… pełna profeska. Po Pierścieniu będę już miał trochę więcej czasu aha i jeszcze jedno, dlaczego tam jadę. Trochę nakręciłem się na ten wynik generalny. Trochę to wciąga a na chwilę obecną jestem na równym 200 miejscu w Pucharze Polski … po jednym starcie. Ale jakbym zamknął wyścig poniżej 30 godzin to może udałoby się wskoczyć do pierwszej setki
Potem czeka mnie kolejna robota no, bo wziąłem sobie na głowę 3. Grodziski Maraton Rowerowy. Szykuje się ciekawa imprezka. Co roku jest ciekawa, ale tym razem chcemy, aby było trochę więcej atrakcji. Medale, numery startowe, cała oprawa i zamknięta liczba uczestników … 30 osób ze specjalnym traktowaniem. Kto przyjedzie nie będzie żałował. Lato zapowiada się całkiem mocne, cieple także możliwość popluskania się w sierakowskich jeziorach będzie. Całkiem prawdopodobne jest też to, że imprezka po wyścigu również dojdzie do skutku, ale jak sam z własnego doświadczenia wiem może się zdarzyć, że każdy będzie uciekła do domu. „Zegniesz nie złamiesz” w Grodzisku znowu wystartuje, więc … na dzień dzisiejszy mogę zapraszać a szczegóły wkrótce na www.kucharczak.com
Najnowsze komentarze