W pogoni za ROWERowymi marzeniami

Kucharczak.pl

  • Kim jestem
  • O projekcie
  • Sponsorzy
  • Kontakt
  • Home
  • Maratony rowerowe
  • Ultramaratony Rowerowe
  • Wyprawy rowerowe
  • Project Manager

Aktualności 119

„Odpoczywać musisz równie intensywnie, jak trenujesz” Roger Young

Rok temu Aktualności

Przejmuje tego bloga! Tak, tak, ja 

Przejmuje go po cichutku, aby nikt nic nie widział, aby nikt nic nie słyszał, tylko czytał. Oczywiście siedząc wieczorami i słuchając mojego ulubionego piosenkarza – Louisa, wiedziałam jedno, że pisanie to raz a jazda na rowerze to dwa. Pisanie i jazda na rowerze to są jak dwie krople padającego deszczu i póki nie spadną na ziemię są dwoma odrębnymi materiami. Jednak, gdy już dotkną ziemi, łączą się w jedną kałuże.

No dobra… Dość już tej filozofii, bo to nie język polski w moim liceum, tylko może moja przyszła pasja, moje marzenia a może w przyszłości moja przyszła praca.

Ta niedziela nie była łatwa. Wstałam wcześnie rano, akurat wtedy, kiedy moja mama wróciła z porannego treningu. To właśnie wtedy wpadłam na genialny pomysł… no, bo tak sobie myślę, jeśli moja mama jeździ po 600 km rowerem to i może ja bym spróbowała…

Dzień zaczął się upalnie no i pomysł zaczął się realizować. Na rower ruszyliśmy około godziny osiemnastej. Powietrze jest wtedy nieco lżejsze, co powoduje, że łatwiej złapać oddech no i jedzie się przyjemniej. W naszym babskim teamie są trzy osoby, moja mama – zaprawiona w boju ultrakolarka, Zuzia no i oczywiście ja, czyli zaprawiony w boju team Kucharczaków.

Wyruszamy ścieżką w stronę Rakoniewic. Pokonywana przez nas trasa nie jest łatwa jak na pierwsze dłuższe treningi. Znaczna ilość niskich przewyższeń, daje mi mocno w kość. Nie jestem do tego przyzwyczajona. Nie da się ukryć, że większą przyjemność sprawia mi dłuższa drzemka w moim pokoju. No, ale cóż, zdecydowałam się, więc trzeba walczyć. W trakcie naszego babskiego treningu robiłyśmy sobie krótkie przystanki, aby napić się wody. Trasa mijała bardzo szybko. W dwie godziny przejechałyśmy 31,8 km. Jak na mój pierwszy, dłuższy wyjazd od miesiąca, myślę, że nie jest źle i mogę być z tego powodu zadowolona i dumna… albo STOP, tylko zadowolona, bo dumna będę jak w przeciągu najbliższych dwóch lat, przejadę z moimi rodzicami maraton na dystansie 200 km. Spokojnie, to na razie marzenie. Poczekamy, zobaczymy.

Mariawaria

„Nie czekaj. Pora nigdy nie będzie idealna.” Napoleon Hill

Rok temu Aktualności

Cały czas staramy się trenować. Oczywiście możliwości są ograniczone a czasami się zdarza, że i chęci brakuje. Jest pewnie kilka przyczyn takiego stanu rzeczy. Po pierwsze obowiązki… robota jest niestety wpisana w naszą codzienność a po drugie jeżdżenie cały czas po tych samych trasach staje się monotonne do tego stopnia, że faktycznie nie sprawia to już takiej przyjemności jak kiedyś.

To właśnie nudzenie lokalnymi trasami spowodowało, że zaczęliśmy wybierać się w dłuższe podróże. Dlaczego tak? Nie pytajcie bo ciężko w chwili obecnej znaleźć na to logiczne wytłumaczenie i odpowiedź. Bardziej dociekliwi powiedzą, że przecież na dłuższe wycieczki można jeździć samochodem. Więcej się zobaczy, szybciej można się przemieszczać z miejsca na miejsce.

Dla nas te wyjazdy to też forma treningu. Jeśli chcemy łamać kolejne bariery, stawiać sobie nowe cele to trzeba jeździć. Jak ja to powtarzam pewnych rzeczy z kanapy się nie zrobi. Można pewnie i dłuższy dystans wziąć z kanapy ale czy to jest aby bezpieczne… do zastanowienia. W mojej ocenie reset głowy też jest potrzebny jeśli potrafimy się w ogóle resetować. Ja mam z tym niewątpliwie problem.

Co do tego resetu to ciekawie to spuentował mój kolega z pracy, który powiedział, że w pewnym wieku rośnie ogromny popyt na czas a spada popyt na pieniądze…

To dość ciekawe stwierdzenie filozoficzne, warte przemyślenia. Co z tego, że szarpiesz w robocie od rana do nocy i masz grubą monetę jak nie masz kiedy tego pieniądza skonsumować. Wyjazd na dwu tygodniowe wakacje do Grecji to chyba nie jest rozwiązanie. Z tym przesłaniem was zostawiam do przemyślenia…

„Motywacja do wygranej jest ważna, ale motywacja do przygotowania się jest niezbędna” Joe Paterno

Rok temu Aktualności

Wracam na Hel. Piszę to z pełnym entuzjazmem, bo ostatni raz byłem tam pięć lat temu i to w zupełnie innych okolicznościach. Wersji turystycznej z sakwami, namiotem bez napinki no i ze spokojnym nocnym spaniem. Teraz to już zupełnie inna jazda. Taki trochę trening ultra i jak ktoś lubi długie dystanse to w 100 % to zrozumie. Jednak do starych czasów lubię sobie wrócić i powspominać, bo jest, co. Ten wyjazd nad morze w 2016r.do łatwych nie należał. Praktycznie od pierwszego dnia padał deszcz. Padało tak bardzo, że po dwóch dniach już miałem dosyć, ale jak to brzmią słowa piosenki „a po nocy przychodzi dzień, a po burzy słońce” się sprawdziło. Kolejny taki deszczowy wyjazd miałem dwa lata później na Pierścieniu Tysiąca Jezior gdzie też przez większość wyścigu padał deszcz i komfortu nie było żadnego.

A co u Nas? Mówiąc po poznańsku stara bieda. W zeszłym tygodniu po wyjeździe nad morze nie trenowałem prawie wcale. Tylko Beti robiła swoje. Dopiero wspólnie na rower wsiedliśmy w świąteczną niedzielę i przejechaliśmy sobie 65 km trenując jazdę na kole i trzymając się założeń treningowych. Pogoda dopisywała także było bardzo przyjemnie.

No i co z tym Gdańskiem? No jedziemy! Wyjazd trochę spontaniczny, ale takie wychodzą najlepiej, bo jak zaczynamy planować to nic z tego nie wychodzi.

Kiedy? Piątek wyjazd godzina 20 z Grodziska Wlkp. samochodem do Gniezna i właśnie w Gnieźnie na dworcu zostawiamy samochód. Dlaczego tak? Wszystkie trasy wokół komina są już objechane a musi przebić się przez Poznań i trochę szkoda nam czasu. Z powrotem będzie nam łatwiej, bo pociąg wraca przez Gniezno i w domu będziemy szybciej.

Jaki plan? Myślę, że około godziny 22 zameldujemy się w Gnieźnie szybka kawa i w trasę. Jedziemy w nocy, bo po pierwsze jest większy spokój no i ruch samochodowy mniejszy. Myślę, że w Gdańsku zameldujemy się około godziny 15 także będzie czas na zwiedzanie i plan jest, aby w godzinach wieczornych jechać na Hel. Tam planujemy metę podróży.

Jak powrót? Łapać będziemy pociąg z Helu do Gdyni a następnie do Gniezna i powrót samochodem do domu. Myślę, że w domu będziemy w niedzielę około godziny 15.

Wyjazd nie jest organizowany. W weekend ma być dość zimno, więc należy się przygotować pod względem ubioru i oświetlenia, bo mogą wyjść dwie nocki. Wyjazd dla osób zaprawionych w boju, ale jak ktoś chciałby się sprawdzić to tylko jechać.

No i najważniejsze. Tempo? Turystka! Po drodze zaliczamy lokalne stacje, przystanki, a tempo turystyczne max 22 średnia  także nie ma się, czego obawiać. Każdy śmiało sobie poradzi.

„Podróż jest jak małżeństwo. Podstawowym błędem jest myślenie, że możesz ją kontrolować” John Steinback

Rok temu Aktualności

Jak spadać to z wysokiego konia. W tym roku miałem pojechać na Piękny Zachód, ale koszty powaliły mnie na kolana. Jakiś czas temu nie myślałem, że nie będzie mnie stać na wyjazdy ultramaratonowe ale faktycznie nie stać mnie na to. Życie! Ale można sobie „podarować odrobinę luksusu” jak to gdzieś kiedyś usłyszałem i tak też zrobię. Mój kolega Krzychu wymarzył sobie, aby wystartować w Tour de Silesia… odważnie a to jest mega trudny ultra maraton szczególnie dla ludzi, którzy mieszkają na nizinach a próbują sobie tłumaczyć, że są mega mocni w górach. Może i tak jest, ale ja chyba do tych osób nie należę. Grubas ze mnie, więc pchanie tego cielska pod górki nie należy do przyjemnych.

Miałem już okazję brać udział w tym jakże trudnym ultramaratonie i nie wspominam go zbyt dobrze. Chodzi mi oczywiście o wynik sportowy, bo organizacja była na mega dobrym poziomie no i cena jest też akceptowalna to raz. Dwa to, że lubię śląskie klimaty i gdy jadę samochodem to zatrzymuję się na stacjach benzynowych, bo rozmowa w śląskim klimacie strasznie mnie uspokaja.

Krzychu wybrał sobie mnie na przewodnika tej imprezy tylko jeszcze nie wie jednej rzeczy, że ja na niektóre podjazdy rower wprowadzałem a nie wjeżdżałem hehe… Tym razem może być podobnie tylko jest jedno ale, ja ten wyścig ukończyłem… dałem radę, więc nie mam nic do stracenia. Mogę sobie potrenować i spróbować poprawić sobie czas. Nikomu nie muszę już niczego udowadniać.

Na spokojnie zrobię wszystko i wykorzystam całe doświadczenie, jakie mam, aby i on dołączył do tego zacnego grona kończących ten wyścig. Jest to mega przeżycie. Impreza odbywa się maju, więc liczę na to, że po pierwsze pandemia odpuści no i pogoda dopisze.

Cieniuję się trochę, aby trochę kilogramów zeszło ze mnie. Wtedy to na pewno będzie mi łatwiej i jak to mówił Piotr, mój główny motywator przed wjazdem na Pradziada:

„Nie napinaj się, to góra zdecyduje czy ją zdobędziesz czy nie. Możesz bardzo chcieć, ale nie masz w tym temacie nic do gadania”

Dużo w tym wszystkim prawdy i mam nadzieje, że i Krzychowi góry pozwolą na to, aby je zdobyć.

Strona 2 z 30«12345...102030...»Ostatnia »
SPONSOR GENERALNY Cannondale
WSPÓŁPRACA Producent drzwi stalowych LOFT
drzwi stalowe
Mornel
Najpopularniejsze
Łańcuchy i kłódki zamontowane na drzwi od lodówki…
6 lat temu
590 odwiedzin
Zegniesz nie złamiesz czy złamiesz nie zegniesz o to jest pytanie?
5 lat temu
472 odwiedzin
„Frangens non flectes” (Zegniesz, nie złamiesz) – Brevet 200 Grodzisk Wlkp.
6 lat temu
436 odwiedzin
Najnowsze wpisy
„Motywacja jest tym, co pozwala Ci zacząć. Nawyk jest tym, co pozwala wytrwać.” Jim Ryun
3 mc. temu
„Jeśli chcesz być lwem, musisz trenować z lwami” Carlson Gracie
6 mc. temu
Najnowsze komentarze
  • Z kopyta na Sianożęty... - Kucharczak.pl - Pierścień Tysiąca Jezior – ostatni przystanek przed stacją „marzenia”.
  • Kamil - Zegniesz nie złamiesz czy złamiesz nie zegniesz o to jest pytanie?
  • Od czego by tu zacząć? Najlepiej od początku… tylko nie ma początku ani końca tylko działanie… - Kucharczak.pl - Brak treningów to tak jakbym nie żył… !!!
Archiwa
Kim jestem
Mamy przyjemność, jako pewnie jedni z wielu posiadać pasje. Pasje, które dają nam energię do działania. Są one dla nas niczym tlen dla organizmu, bez którego nie byłoby życia. I chodź te pasje to dwa różne bieguny, bo jak można porównać bankowość i ekonomię z turystyką rowerową, to nam osobiście udało się je synchronizować. więcej ...
Cel

Naszą pasją stały się ultramaratony szosowe a rower stał się naszym hobby, lekarstwem na wszystko, co dzieje się do około i wierzymy w to bardzo, że w przyszłości stanie się dla nas sposobem na życie. Wdrożyliśmy plan mający na celu realizację wspólnie tego przedsięwzięcia. Nasz blog ma na celu opisywanie naszych codziennych zmagań, treningów, wyjazdów, które doprowadzą do finalizacji projektu i wspólnego ukończenia tego ultra trudnego przedsięwzięcia.

Zostań sponsorem projektu

Chciałbym zaproponować Państwu współudział w tworzeniu naszego projektu rowerowego poprzez umieszczenie reklamy (logotypu) Państwa Firmy na następujących nośnikach – zobacz szczegóły

sierpień 2022
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
293031  
« maj    
2015 © Kucharczak.pl
Facebook