Kolejny tydzień przygotowań mam już za sobą. Dość specyficznych przygotować, bo odbywających się w okresie świątecznym. Do pierwszego w tym sezonie startu pozostało niespełna dwa tygodnie także kluczowe treningi do osiągnięcia pierwszego, pośredniego celu przed BBT 1008 właśnie trwają. W całym tygodniu treningowym dopisała mi pogoda. Było dużo lepiej niż tydzień wcześniej. Przede wszystkim cieplej. Niestety wiatr wiał z podobną siłą i podobnie jak siedem dni temu dał mi w kość. Nogi też dostały rykoszetem i praktycznie niedzielę przeznaczyłem na regenerację. Trasę, którą obrałem na sobotni trening postanowiłem przejechać w jak najbliższej odległości domu. Miałem na to swój pomysł, który w już w trakcie jazdy trochę zmodyfikowałem.
Przejechałem 5 rund po 10 km z Grodziska Wlkp. do Ptaszkowa i przez Snowidowo powrót do Grodziska.
Traktowałem to, jako rozgrzewkę i po przejechaniu 50 km ruszyłem w moim ulubionym kierunku, czyli Kąkolewo Boruja Kościelna i powrót do Grodziska Wlkp. tym samym szlakiem, a że było to w niedziele, godzina siódma rano to praktycznie ruch samochodowy nie istniał, więc spokojnie mogłem przemierzać lokalne bezdroża. W przeciwieństwie do zeszłego tygodnia dobrze dobrałem ubiór i jechało mi się dość sympatycznie z lekko marznącymi nogami w godzinach rannych (temperatura około 2 stopni). Cieńsza czapka i jeden podkoszulek mniej dawał nieodparte wrażenie, że jest zimno, gdy tylko ruszyłem na szlak. Oczywiście jak się trochę zgrzałem wszystko wróciło do normy, ale tak to już jest na rowerze. Jedyny błąd to o jeden bidon mniej napojów energetycznych zabranych na trening i już w końcowej części musiałem ewidentnie dozować sobie ilość pochłanianych płynów.
Przyszły tydzień to czas regeneracji, co nie znaczy, że częstotliwość treningów się zmieni. Zostaną one na tym samym poziomie tylko obciążenia będą znacznie mniejsze. Bardzo się z tego cieszę, bo ten tydzień będę miał zwariowany pod względem spotkań służbowych. W zeszłym tygodniu było podobnie, co skutkowało tym, że po raz pierwszy nie wykonałem pracy zaplanowanej przez Remka. I chodź był to tylko rozjazd czułem się z tym źle, bo ja zawsze w 100% wykonuje założone cele. Ten tydzień rozluźniający to też regeneracja przed czekającym mnie w sobotę testem.
I jak już wcześniej pisałem ostatni test po mistrzowsku spierdoliłem, więc chciałbym, aby ten wyszedł mi super.
Miesiąc luty mam za sobą a więc czas na podsumowanie i kolejne statystyki. Niestety pod kontem zdrowia nie był to udany miesiąc, gdyż prawie półtora tygodnia odpadło mi z treningu w związku z moją chorobą. Wolałem jednak odpuścić niż rozchorować się na dobre i stracić dwa, trzy tygodnie. Tym bardziej, że na chwilę obecną nie ma, co się spinać gdyż wszystko idzie zgodnie z planem. Niestety cały czas największym problemem jest waga. Od początku roku przybrałem około 4 kg a to wszystko w związku z niepaleniem. W tym akurat przypadku mogę być z siebie dumny, bo mija już 62 dni, od kiedy pożegnałem się z tym nałogiem. Kawa i alkohol to też już jest przeszłość, o której już dawno zapomniałem, więc warto bić sobie tylko brawo.
W lutym pokonałem 266 kilometry głównie ćwicząc szybkość. Spaliłem 9042 kalorii. Łącznie przetrenowałem, 13: 43: 58 co rozbić można na 17 cykli treningowych. Średni rytm pedałowania to 90 obrotów korbą. Niestety z tych złych statystyk to przez miesiąc dorzuciłem na wadze kolejne 2 kg. Od stycznia dodatkowo biegam, ale akurat na tą dyscyplinę sportu nie spinam się aż tak bardzo. W lutym 4 cykle treningowe stanowiły biegi uliczne na dystansie 10.16 km łącznie z czasem 1: 25:48. Biegając spaliłem 796 kalorii.
Żongluje treningami na prawo i lewo, ale w granicach rozsądku. Cały czas mam wrażenie, że ze wszystkim mam już opóźnienia od treningów zacząwszy a na pisaniu książki skończywszy. Muszę się bardziej w tych tematach ogarniać, bo Rowerowa Wyprawa Roku poszła trochę w zapomnienie!
Czasami mam wrażenie, że magazyn turystyki rowerowej ROWERTOUR pisze artykuły skierowane dla mnie. Tak jakby wiedzieli, że przygotowuje się do BBT 1008 i chce ukończyć ten jakże trudny wyścig. Oczywiście to jest moje marzenie i cały czas będzie a im więcej czytam materiałów na ten temat tym bardziej jest tym podekscytowany. I chociaż na dworze jeszcze zalega śnieg, przynajmniej u mnie w Grodzisku Wlkp., i jak dobrze wiecie, bo pisałem o tym wcześniej, że zimna nie lubię to treningi w domu cały czas sprawiają mi ogromną satysfakcję. I gdy dodatkowo czytam marcowe wydanie magazynu Rowertour a dokładniej bardzo obszerny wywiad z Panem Robertem Janikiem, kolarzem długodystansowym, twórcą i organizatorem Bałtyk Bieszczady Tour to czuje się jeszcze bardziej zmotywowany i podekscytowany. Najbardziej utkwiło mi zadane pytanie:
Czy przebieg trasy jest ściśle wyznaczony? – i tutaj część odpowiedzi, która uświadamia mnie, że motywacja płynie również ze strony organizatorów
… Punkty mają też znaczenie psychologiczne: większość uczestników BBT nie jedzie ze Świnoujścia do Ustrzyk, lecz od punktu do punktu. I w ten sposób docierają do Ustrzyk. Wielokrotnie zdarzało się, że zawodnik zgłaszał telefonicznie rezygnację, a sędzia prosił, aby zameldował to jeszcze na najbliższym punkcie. Trzech na czterech kolarzy wziętych takim podstępem dociera do mety.
Po prostu miazga!!!!
Rok 2015 zakończył się i wypadałby zrobić krótkie podsumowanie moich przygotowań do Bałtyk Bieszczady Tour 1008. Jak już wiecie z wcześniejszych wpisów start planowany jest na 2018 rok. Dlaczego nie rok 2016? Powodów było wiele, ale jednym z nich jest brak przygotowania motorycznego jak i mentalnego do tego typu imprezy! Trzeba było sobie o tym powiedzieć od razu, aby nie czuć się potem rozczarowany.
Rok 2015 to nawiązanie współpracy z Remkiem Siudzińskim – ultrakolarzem o niesamowitym doświadczeniu, jeśli chodzi o ultramaratony rowerowe. Pracę rozpoczęliśmy 31.10.2015r. a na rower wsiadłem 10 listopada 2015r. Do tego czasu przeszedłem badania wydolnościowe, kardiologiczne i ogólną morfologię. Do 31 grudnia 2015r. spędziłem na rowerze około 30 godzin przejeżdżając 600 km (aczkolwiek ilość kilometrów jest najmniej istotnym parametrem). Zrobiliśmy kilka ciekawych treningów począwszy od testu wyścigowego przez normalną jazdę a skończywszy na zajęciach rozluźniających zarówno na rowerze jak i poza nim. Ustaliliśmy z Remkiem listę startów na 2016r. a to dość istotna sprawa. Dobrze określone cele zwiększają motywację. Przez te wszystkie dni treningowe nie miałem ani jednego dnia zwątpienia, zawahania. Cały czas jestem tak samo naładowany pozytywną energią do tego projektu jak dwa miesiące temu, pięć miesięcy temu … jak trzy lata temu, kiedy pierwszy raz przeczytałem o BBT 1008.
Rok 2015 to jazda na rowerze marki UNIBIKE i na dzień dzisiejszy jestem przekonany, że tak pozostanie na rok 2016r. W grę wejdzie może mały lifting, ale nad tym zastanowię się jeszcze w trakcie pierwszego kwartału przed pierwszym startem. Również w poprzednim roku zakupiłem sobie nawigację, licznik oraz wszystkie mierniki razem wzięte w jednym urządzeniu – czyli Garmin Edge, 810 Bundle, które skonfigurowane z TrainingPeaks daje ciekawe urządzenie treningowe.
Rok 2015 to przede wszystkim sponsorzy, od których powinienem zacząć. Mornel to specjaliści z branży informatycznej oferujący kompleksowe usługi w zakresie tworzenia rozwiązań internetowych (www.mornel.com). To właśnie dzięki nim istnieje zarówno ten blog jak i portal bankowo rowerowy www.kucharczak.com. Na realizację wszystkich projektów potrzeba bardzo dużo siły. Przepis na batoniki zbożowe pełne nasion i bakalii oraz wiele innych produktów ekologicznych można pozyskać w delikatesach Ekolandia24.pl i w sklepie stacjonarnym w Poznaniu ul. Brzask 15/110. Zarówno o Grupie Rowerowej Kucharczak.com jak i o przedsięwzięciu ultramaratonowym można poczytać w gazecie Grodziska Powiatowa, która stała się patronem medialnym całego projektu.
Blog jest w eterze od około tygodnia, z czego ogromnie się cieszę. Przez te kilka dni dostałem kilkanaście pozytywnych odpowiedzi zwrotnych, za które serdecznie dziękuję. Dobre słowo jeszcze bardziej motywuje mnie zarówno do tego, aby zostać Ultrakolarzem jak i pisać tą ciekawą historię. Pojawiały się też komentarze negatywne, ale wiem o tym, że ludzie mówią Ci, że czegoś nie zrobisz albo, że coś ci się nie uda, bo sami nie są w stanie tego zrobić. Brakuje im przed wszystkim pasji i motywacji, ale zostawmy to….
Już w piątek wiedziałem, że idzie zmiana pogody albo będę chory. Od samego wieczora do niedzieli głowa mnie tak paskudnie boli, że ciężko zrobić cokolwiek produktywnego tym bardziej, że w sobotę miałem trening „z tych dłuższych” około 2 godziny i w niedzielę relaksacyjne 20 minut. Pierwszy raz od 31października 2015r. zrobiłem trening, bo musiałem. Nie było w tym ani chęci, ani pasji ani motywacji i takie dni też będą się zdarzały. Na razie w planie treningowym idziemy zgodnie z harmonogramem i to jest najważniejsze. Zawsze w niedziele w mailu do Remka podsumowującym tydzień staram się pisać zarówno o moich spostrzeżeniach jak również o przemyśleniach na przyszłość głównie pod kontem startów w imprezach, które będą nieodzowną częścią treningu.
Dodatkowo jestem w trakcie remontu mojej „grodziskiej mekki kolarstwa” także to też absorbuje mnie czasowo. Miałem jednak trochę czasu i bardzo dogłębnie przestudiowałem stronę http://www.randonneurspolska.pl Właśnie na tej stronie możecie poczytać o Fundacji Randonneurs Polska. Znajdują się tam bardzo ciekawe, wręcz fascynujące relacje oraz reportaże z organizowanych imprez a co najważniejsze można przejechać brevety na dystansach 50, 100, 200, 300, 400, 600 oraz 1000km!!!! Wow to robi wrażenie!!!! Partnerami tego projektu są miedzy innymi Ultrakolarz ( czyli Remek – www.ultrakolarz.pl) oraz BBT 1008 (czyli impreza, o której tak bardzo marzę – www.1008.pl).
Najnowsze komentarze